Posty

Najnowszy post

Ghostrunner - recenzja

Obraz
„Ghostrunner”, czyli pov Twojego kota biegającego po meblach. W grze wcielamy się w tytułowego duchobiegacza, a naszym zadaniem jest dotarcie na szczyt wieży będącej domem ludzkości, jak też miejscem eksperymentów na ludziach i walki o władzę. Gra indie polskiego studia One More Level osadzona jest w cyberpunkowym świecie, którego niezdatne do życia środowisko zmusiło ludzi do ukrycia się we wspomnianej wieży. Całość jest grą akcji z wymagającymi elementami zręcznościowymi i pierwszoosobową perspektywą. W grze spędziłem prawie 13 godzin, choć jak wskazuje internet, na „speedrunie” tytuł można ukończyć w około 7.  Ale jak się tutaj faktycznie biega? Audiowizualnie jest naprawdę dobrze. Klimat cyberpunkowej dystopii oddano tutaj tak, jak trzeba. Przeplatanie różnych miejsc w levelach też robi grze dobrze. Począwszy od niższych poziomów wieży podążać będziemy przez „miasto”, aż po laboratoria i szczyt budynku. Jest więc dość różnorodnie, ale też jednolicie stylistycznie. Od czasu do c...

Stellar Blade - recenzja

Obraz
„Stellar Balde” to chyba najlepszy ex Sony, jaki ujrzał światło dzienne w tym roku. Wcielamy się w nim w EVE – jedną z aniołów, należącą do elitarnego oddziału bojowego, którego zadaniem jest pozbycie się z Ziemi Naytiba. Są to potwory, które prawie wybiły ludzkość, a tych, którzy przetrwali, zmusiły do ukrycia się i walki o przetrwanie. Wyposażeni w krwawe ostrze oraz drona, którym walczymy na dystans, ruszamy nie tylko odmienić losy planety, ale też poznać prawdę na temat tego, co się stało.  Fabularnie jest przeciętnie, w porywach do całkiem, całkiem. Dużo rzeczy da się tutaj przewidzieć, jeśli słucha się dialogów, jednak zdarzają się też momenty zaskoczenia. Taki „Attack on Titan” w domu. Gra dobrze bawi się odcieniami szarości, ostateczna decyzja nie jest wcale taka oczywista, a do samego finału główna bohaterka ma wątpliwości, czy to, w co wierzyła, jest słuszne. Gdyby twórcy mądrzej napisali dialogi (czyli tak, żeby nie zdradzały finału sporej części wątków) to gra byłaby mi...

"Priest Simulator" - recenzja

Obraz
Wampir Orlok zostaje wystrzelony z piekła za pomocą windy na powierzchnię Polski, a dokładnie do wioski San de Ville. Tam traci swoją klątwę, czyli supermoce, i żeby je odzyskać musi zacząć pełnić obowiązki księdza w tutejszej parafii. Czy jest już wystarczająco abstrakcyjnie? Otóż to nie koniec zalet tej gry. „Priest Simulator” zrobi Ci z mózgu kisiel o smaku Walaszka z domieszką „Świata według Kiepskich”, doda multum nawiązań do innych dzieł oraz wyśmieje nie tylko duchowe życie Polaków, ale po prostu Polaków.  Fabularnie nie jest to coś wybitnego. Główny bohater chce wrócić do piekła, gdzie będzie dalej mógł zdobywać chwałę i piąć się w rankingu popularności. Aby to osiągnąć musi iść na układ z księdzem Torpedo oraz innymi mieszkańcami wsi. Zadania sprowadzają się tutaj głównie do „idź, przynieś mi to, obij po drodze paru przeciwników, a ja zajmę się resztą”. Oczywiście prawie nic nigdy nie idzie zgodnie z planem i koło się zamyka. Siłą tej gry jest przede wszystkim warstwa narr...

Czy gra może być dobra, jeśli nie ma dobrego gameplayu?

Obraz
  W erze, w której coraz częściej pojawiają się gry bliższe interaktywnym filmom, należy zadać sobie pytanie, czy mogą one być dobre? Po ograniu pierwszej części „Hellblade” byłem do takich tworów niezbyt przychylnie nastawiony. Wszystko się zmieniło za sprawą polskiego „Nobody wants to die”. Rozgrywki tyle, co na meczu polskiej naszej reprezentacji piłki nożnej Podstawowym elementem odróżniającym gry od innych mediów jest możliwość interakcji. Oryginalne pomysły gameplayowe, ale i dobrze poprowadzona fabuła to główne czynniki sprawiające, że chcę daną grę ukończyć i do niej wracać. Co jednak, gdy tej rozgrywki jest zbyt mało? Na początku nie odczuwam tego zbyt mocno. Chcę wsiąknąć w świat jak najgłębiej, zapoznać się ze wszystkim, co mnie tutaj czeka. Ekspozycja gra pierwsze skrzypce. Po czasie natomiast, gdy już wiem co i jak, trzeba też dobrych mechanik, abym nie nudził się między kolejnymi dawkami fabuły. To, co łączy wyżej wspomniane gry, to niezła lub nawet lepsza fabuł...

Copycat - recenzcja

Obraz
  „Copycat” to narracyjna gra opowiadająca losy Dawn – kotki przygarniętej ze schroniska, a następnie porzuconej na rzecz innego, tak samo wyglądającego kota. Produkcja jest dość krótka, jej przejście zajęło mi niecałe trzy godziny. Zdecydowanie nie jest to coś pokroju „Nobody wants to die”, ale nie jest też całkiem źle. Gra porusza tematy porzucenia, traumy rodzinnej, starości czy szukania siebie. Gameplay jest dość mizerny, ale nie on miał grać tutaj pierwsze skrzypce. Wejdźmy w to głębiej, niczym kot do pudełka zostawionego na ziemi na 0.001 sekundy. Warstwa graficzna nie należy do najbardziej złożonych, obiekty składają się raczej z prostych brył, animacje też nie są zbyt skomplikowane. Jednak nie jest aż tak brzydko, jak można by się spodziewać. Całość jest przejrzysta, ma bajkowe, przyjemne barwy. Nie jest całkiem źle, ale nie jest też do końca dobrze. Raczej średniak, ocenę podnosi głównie styl, a nie sam poziom wykonania. Udźwiękowienie ma się już lepiej. Muzyka może nie je...

Kroniki robienia bonk kosturem - Black Myth: Wukong rodział szósty

Obraz
Ostatni rozdział moich zmagań rozegrał się na Górze Huaguo. Dostajemy tutaj dość małą, choć otwartą przestrzeń, kilku bossów do pokonania oraz kostur pozwalający robić takie bonk, jakiego jeszcze nie robiliście. Naszym celem jest zebranie ekwipunku Wukonga oraz odzyskanie z jego pomocą ostatniej relikwii. Dostępne są dwa zakończenia, odblokowałem oba i z całą pewnością mogę powiedzieć, żebyście najpierw poszli zabić Erlanga. Zakończenie standardowe (złe) nie jest warte zachodu (hehe), a zobaczymy w nim jedynie Przeznaczonego będącego zapieczętowanym. Zacznę od wyżej wspomnianego świętego bóstwa. Aby odblokować walkę z nim, musimy wykonać zadania poboczne z pięciu rozdziałów oraz znaleźć Wielką Pagodę w rozdziale trzecim. Wtedy to po ukończeniu questa z wozami (pozostałe też są opisane w moich kronikach) możemy tam przejść i stanąć do chyba najtrudniejszej walki w grze. Przynajmniej póki nie ogarnąłem, że Erlang nie lubi wachlarza z piątego rozdziału oraz pełnego uzbrojenia z finałowego...

Kroniki robienia bonk kosturem - Black Myth: Wukong rodział piąty

Obraz
  Piąty rozdział zmagań nazwałbym dość skompresowanym doświadczeniem. Mamy tutaj w sumie jeden side quest, który daje nam możliwość wykonania reszty czynności pobocznych. Bossowie wyskakują na nas częściej niż w poprzednich rozdziałach, a i ekspozycji jest trochę więcej, szczególnie jeśli chodzi o historię Wukonga. Jednak jak wypada to wszystko szerzej? Pora popływać w lawie. Akt ten rozpoczyna się od szarży naszego dzikiego przyjaciela. Po krótkiej naradzie jesteśmy już wrzuceni w wir walki z nieumarłymi i innymi kreaturami. Fabularnie jest tak samo gorąco, jak geograficznie. Eksplorujemy tutaj bowiem wnętrze wulkanu oraz obszar dookoła niego podpalony przez jednego z przeciwników. Historia zaś przedstawia losy rodziny władającej tymi okolicami. Obecne są zdrada i walka o potęgę, a Król Byk żałuje swoich czynów z przeszłości. Jest tutaj kilka zwrotów akcji, nasz admirał okazuje się nieomylny, a przy tym nadal charyzmatyczny i zabawny. Chyba moja ulubiona postać w tej grze, zaraz...