Rise of the Ronin - recenzja
„Rise of the Ronin” inspiruje się wieloma tytułami. Opcje dialogowe odblokowywane skillami na drzewku umiejętności niczym w „Wiedźminie 3”. Tło historyczne, jednak z luźnym podejściem do niektórych rzeczy rodem z serii „Assassin’s Creed” (rakietowe buty mieli już w XIX wieku, ale schematy zaginęły i musimy chodzić po chodniku jak jaskiniowcy). Walka z elementami soulsowymi, poruszanie momentami jak w „Spider-Manie” oraz czerpanie całymi garściami z „Ghost of Tsushima”. Lista tytułów zapewne jest dłuższa, ale skupmy się na tym konkretnym. Produkcja Team Ninja bierze z gier ich najlepsze elementy, skleja w całość i wychodzi z tego całkiem dobra pozycja do grania, ale na pewno nie do oglądania. Czy ma jednak do zaoferowania coś od siebie? Myślę, że oprócz zręcznego połączenia powyższych elementów twórcy dodali od siebie, na swoją korzyść, dość dużo. W grze wcielamy się w tytułowego Ronina. Jest on jednym z Bliźniąt Ostrza trenowanych do walki w parach. Bractwo, do którego należy, ...